Zainspirowała mnie do zrobienia różyczek Sasilla (kurs można znaleźć na jej stronie). Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nawet okazja się znalazła (imieniny), aby różyczki znalazły się na kartce. Na szczęście kartka nie będzie wysyłana pocztą, bo pewnie nie doszłaby na czas (kartki świąteczne przyszły po świętach) a różyczki mogłyby nie przetrwać tej próby. A są śliczne ... z resztą oceńcie sami :)
Zrobienie ich jest dość pracochłonne, więc pewnie zrobię sobie zapas różnych kolorów. Są świetne i jeszcze raz dziękuję za kurs Sasilli.
Pieknie wyszły :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Grzegorz
cieszę się, że nie tylko mi się podobają :)
OdpowiedzUsuń